Post by Tomasz ÅlÄ
skispokój, da się żyć. Na obecnej wsi sąsiedzi śmieciami nie palą, ufff...
Zdrówko :)
Toś Pan panie Ślązak wyjątek potwierdzający regułę :)
Bo co ze znajomymi czy kumplami pogadam (jakichś tam mam), czy z ludźmi
z roboty (to nie ci sami ludzie co powyżej :P ) się jakiś temat rozwinie
- to się dowiaduję, że wioska be, błoto takie, że przed przybyciem do
roboty trzeba lakierki szczotkować, a w ogóle - to co to za nierozsądny
pomysł był, żeby z miasta uciekać?
Sam nie rozumiem, więc nawet nie kiwam ze zrozumieniem głową - sam
jestem zadeklarowany mieszczuch;
stwory do szkoły mają z buta, do żlobka - po drodze do roboty, na
pólkolonie - pod samym domem, ja do roboty - mogę i z buta, wyjść 7:50 :)
I - oczywiście! - pochwalam odpływ społeczeństwa trochę- i
średniodorobionego na peryferie; w ich miejsce na klatce wprowadza się
studenci (zaraza cholerna zapita i chałaśliwa :P) albo młode małżeństwa
z rozwrzeszczanymi bachorami (se wynajmą, żeby blisko mieć do
korpo-tyry), ale dzięki temu w windzie młoda i relatywnie ładna
dziewczyna powie z uśmiechem "dzień dobry", młody a silny i relatywnie
przystojny sąsiad zaproponuje ślubnej, że wózek wniesie.. Bo póki
"orągłostołowe' pokolenie się nie wyprowadziło (a większośc z nich nigdy
tego nie zrobi - bo mieszkania z przydziału) albo nie wyzdychało - to
mogę najwyżej sąsiadowi fajkę z mordy w windzie wyjąć, zdepnąc i
spojrzeniem dać jasno znać, że nie powinien się oburzać. Maużonka z
kolei może się dzielnie ramieniem osłonić przed drzwiami, którymi to
miła sąsiadka 60+ starała się jej przyjebać - zamiast na drodze wózka
przytrzymać
Mimo wszystko - na dzień dzisiejszy wygrywa wygodnictwo i bliskośc
monopolowego... tfu, całodobowego z bułkami ;-)
I - żeby nie było - rozumiem "druga stronę"; jak juz stuknie
czterdziecha i z żoaną będzie coraz mniej wspólnych tematów - trzeba
będzie poszukać hobby - jak ogródek, wędkowanie czy coś - wtedy,
bezwzględnie, lepiej na wsi ;-) Nawet se kosiarkę kupię ;-)
Na dodatek mialem okazję pokręcić się prywatnie po zadupiach typu
Fiałkowo, Dąbrówka etc..
Jak tam jedziesz z samochodem na przegląd (znasz Koprasa?) - to okazuje
się, że każdy przejeżdżający musi wpaśc i powiedziec "cześć", każdy
każdego zna, wszyscy sobie dobrze życzą (w tym kraju????), a całe wioski
organizują wspólne akcje.
Jak sekretarz gminy organizuje bieg po lesie, to swoim robi niższe
wpisowe, każdego zna z imienia i ... sam biegnie w zawodach.
Podoba mi się to strasznie, ale.. jeszcze nie teraz.
Za 10 lat, 15..?
To jak, Odziu, Krasnal, inne staruchy: rozjaśniłem troszkę, czemu
społeczeństwo (z perspektywy młodzieży - 40--) od Was spierdala na
obrzeża? ;-)